Z jednej strony mam olbrzymi sentyment do tego filmu. Pamiętam jak za dzieciaka płakałem.
Dziś, po 20 latach oglądam i nie rozumiem.
Realizm na plus. Aktorzy na plus. Fabuła debilna. Generalizacja poświęca kilku żołnierzy by ratować jednego. To główny wątek filmu i nic, ci zostało na tym zbudowane, nawet jeśli wzrusza lub skłania nawet do refleksji, nie jest tego warte..
Co ma do pseudorealizmu tego filmu szczepionka, przykład od kiedy kule wystrzelono z karabinu są w stanie kogokolwiek zabić pod wodą, one rozbijają się o nią.
dokładnie, to był 100% realizm - jak jesteś metr pod wodą to kule nadal są śmiertelne, a po paru metrach wytracają prędkość i opadają na dno
https://www.historyvshollywood.com/reelfaces/saving-private-ryan/ Poniekąd faktycznie była taka polityka, że jeśli pozostał przy życiu jeden z braci, to musiał być odsyłany. Choć takiej akcji jak w filmie nie było.
Bo żyjesz teraz a teraz nie ma czegoś takiego jak poświęcenie dla wyższych idei. Może jest to bajka, ale taka,w którą jestem w stanie uwierzyć. Bo nasza historia pokazuje, że nawet bezsensowne ale heroiczne czynny mogą mieć sens
Na pewno miało to sens polityczny, poza tym nie było to żadne poświęcanie żołnierzy za jednego bo toczyła się wojna więc jeśli nie tam by walczyli to gdzie indziej, a utrzymanie mostu było również ważnym celem. Po drodze też zabili wielu szkopów. Z drugiej strony czy aby na pewno wszystko musi być na wojnie logicznie uzasadnione? I tu do odpowiedzi polecam film Hamburger Hill lub samą historię tej bitwy o nic nieznaczące wzgórze 937.