A mi, pomimo ze jestem fanem Pythonow, trudno hollywoodzki wystep
jednoznacznie ocenic.
Fakt, ze sa swietne skecze (Michal Aniol, Ministerstwo Glupich Krokow) czy pojedyncze zarty (kwestia amerykanskiego piwa :D - "American beer is like sex in the canoe. Fucking close to water."). Ale nie wszystkie, niestety. A chocby polska mutacja Pythonow, zlozona z Jakubika, Zelta i Kawalca, udowodnila, ze na bazie serialu da sie zrobic dwugodzinny show rozbijajacy dowcipem w kazdej minucie. (Nie wymienilem Jankowskiego i Szwedesa, bo nie raczyli przyjechac do "prowincjonalnego" Elblaga...)
Ale to juz mniejsza, wahanie miedzy 8, 9, 10 to juz moje prywatne dylematy. Grunt, ze warto show obejrzec. Czas stracony nie bedzie na pewno :)
A ja se podumam.
...A te rozterki duchowe to i tak wina spoleczenstwa!